Akcja była niebezpieczna, bo na tyłach płonącego budynku znajdował się skład butli z gazem. 61-letni pan Jerzy miał najwięcej pracy, bo na miejscu pojawił się jako pierwszy. ZUS twierdzi, że zawału nie można uznać za wypadek w pracy, bo stres jest wpisany w zawód strażaka.
24 maja 2017 roku. Ten dzień na zawsze zmienił życie pani Janiny. Wówczas nad podzamojską miejscowość Czysta Dębina nadciągnęła przeraźliwa burza. Jeden z piorunów uderzył w budynek gospodarczy w centrum wsi. Wybuchł pożar. Pan Jerzy – strażak ochotnik z 36-letnim doświadczeniem natychmiast ruszył z pomocą.
- Przy takiej akcji adrenalina rośnie, jest nerwowo. Z drugiej strony budynku były butle z gazem. Było gorąco, bo było 10-15 butli. Jedna butla to bomba. Akcja toczyła się w czasie deszczu, burzy.
Musiał obsłużyć samochód, pompę, trzeba było puścić wodę z hydrantu. Musiał się przeforsować – opowiadają mieszkańcy i strażacy Czystej Dębiny.
Pożar był groźny. Strażak na początku sam zaczął gasić budynek. Kiedy inne jednostki strażackie przyjechały na miejsce, pożar był praktycznie ugaszony. Wówczas doszło do dramatu.
Źródło Polsat - Interwencje - więcej na ten temat